Max Payne wrócił i to wielkim stylu! Po 9 latach Rockstar opowiada smutną i ciężką historię nowojorskiego gliniarza. Tyle tylko, że Max w trójce jest już ex-gliną, alkoholikiem, cały czas walczącym z przeszłością (okropna strata partnerki i córeczki). I przyznaję, że (współ)uczucia w tej grze oddano bardzo czytelnie.
Fabularnie, Max trafia do Sao Paulo, gdzie pracuje jako ochroniarz bogatej rodzinki z wypływami politycznymi i ekonomicznymi. Akcja rozkręca się błyskawicznie, w Brazylii - kraju potężnych przepaści społecznych, gdzie porwania i zbrodnia są na porządku dziennym. Państwo kultu piłki nożnej przedstawione jest bardzo fajnie, z jednej strony highlife, a zaraz obok slamsy, fawele i gangi.
W nowym Maxie zabrakło niestety klimatycznych komiksów, które łączyły fabułę z akcją i tak klimatycznie tworzyły grę. Teraz idą same przerywniki liczone w czasie rzeczywistym. Oczywiście, co nie jest zaskoczeniem, dają radę!
Gra jest prowadzona świetnym montażem. Do tego mamy różne efekty, wskazujące na ciężki stan psychiczny Maxa. Nie mogło zabraknąć kultowego bullet time; Max znowu zawiesza się w powietrzu masakrując całe zestawy brazylijskich gitów. Rewelacyjnie wypada kilka momentów w grze, gdzie bullet time jest wymuszony przez akcję.
Grafika jest fantastyczna. Na komputerach wygląda jeszcze obłędniej, oczywiście przy odpowiednim sprzęcie. Tymczasem to, co można oglądać na tv z konsoli jest i tak cholernie dobre. To jedna z najlepiej wyglądających gier na ps3! Może momentami bolą chropowane linie, ale całość jest śliczna. Brakuje tylko możliwości zniszczeń, takich jak chociażby w Battlefield.
Rockstar przygotowali bardzo dobre tło muzyczne. Z jednej strony klimatyczna muzyka skomponowana przez kapelę Health (w tym niesamowity numer z prawie ostatniej sceny gry na lotnisku Tears), a z drugiej dźwięki tła (chociażby brazylijskie rytmy słyszane na fawelach czy minimix electro słyszany w dyskotece).
Technicznie, gra instaluje się na dysku konsoli, dzięki czemu loadingi po śmierci (a ta przychodzi często) są szybkie. Nie ma żadnych save'ów tylko punkty kontrolne. Max ma 15 poziomów na kilka, kilkanaście godzin gry.
Autorzy gry, na całe szczęście pozostawali wskaźnik życia oraz legendarne painkillery. Nie ma żadnego automatycznego uzdrowienia! I tak jest super, zupełnie jak 9 lat temu! Gra jest trudna, na poziomie normal pojedyncze kule dość często 'zabijają Maxa na śmierć'. W grze mamy również fajny patent krytycznego strzału. Umierając mamy szansę w ciągu kilku sekund zdjąć gościa, który dopiero co śmiertelnie nas postrzelił. Jeśli damy radę Max przeżyje, jeśli nie... loading. Pozatym, porządnie walnięty headshot powala przeciwnika. Zabijanie jest oczywiście przerysowane. Nie dość, że Max lata po lokacjach w bullet time, to zabijaniu towarzyszą wprost erupcje krwi. I co ważne kule latają, łuski spadają, a krew brudzi! Brakuje efektu znikających trupów, przyjnamniej w bierzących lokacjach! Jest po prostu grubo.
Max Payne 3 to także fajny, trochę inny multiplayer. Klimat strzelania z 3 osoby oraz bullet time, który działa lokalnie na kilka metrów dookoła danej postaci sprawiaja, że fajnie jest się bawić w multi. To całkiem ciekawa i konkretna rozrywka.
Max Payne 3 jest dopracowany, trudny i niekrótki. Ma fajnego multiplayer, rewelacyjną, olśniewającą oprawę i obłędny, głęboki klimat. To wszsytko sprawia, że jest to praktycznie najlepsza strzelanka na ps3. Wymiata! Dostaje 99%! Must f****n' have!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz